Haltingen to bardzo przyjemne i malowicze miasteczko leżące na prawym brzegu Renu u podnóża wzniesień, na których są plantacje winogron z których wyrabiane są reńskie wina np.: RIESLING.
Pośród dość typwej przedwojennej niemieckiej zabudowy znajdują się liczne fontanny/wodopoje. Ten system wodny był budowany w XIXw i rzeczywiście służył pojeniu bydła i koni. Z resztą i teraz widziałem jak pewnien gopoodarz poił dwa konie:-) Po wejści na zbocze góry rozpościera się widok na francuskie miasta Mulhouse, Village-Neuf i Sant Louis oraz na Szwajcarską Bazyleę. Jest tam też mały ewangelicki kościółek z cmentarzem niestety był zamknięty.
Duże pozytywne wrażenie robiły na mnie małe rodzinne restauracje najczęsciej ulokowane na parterze domu mieszkalnego również z miejscami na zewnątrz (na podwórku). Duża konkurencja tych małych restauracyjek sprawia, że czasem i sam właściciel serwuje zamówione dania, doradza i odznacza się nieomal przesadną uprzejmością spełniając najmniejsze zachcianki swoich gości bawiąc też krótkimi opowieściami.
Tu, choć są to Niemcy, pija się wino do obiadu - różniąc się tym znacznie od Niemców z Północnej Nadrenii-Westfalii gdzie do obiadu serwuje się raczej browarek czego doświadczyłem w czasie innej podróży służbowej.
Między Kandern a Haltingen w każdą niedzielę od maja do połowy października ponoć kursuje ciufcia parowa. (www.kandertalbahn.de)